Sergei Kalinichenko
1/5
Nie polecam.
Bardzo formalne podejście i przeciętna jakość przy średnich cenach rynkowych, z dodatkowym "nieprzyjemnym bonusem".
1. Projekt - źle.
Sporządzenie projektu zajęło trochę ponad 2 miesiące, jak twierdziła firma, "z powodu konieczności wykonania wizualizacji". A w końcu wizualizacje to „po prostu fajny obrazek”. Rozczarowanie toaletą i łazienką: w zabudowie toalety miała znaleźć się szafka, ale z głębokością zabodowy toalety i grubością drzwi można tam przechowywać co najwyżej szminkę na stojąco. Po co więc było tracić czas na wizualizację, jeśli jest niewykonalna?
Projekt salonu w ogóle nie odpowiadał zamysłowi architekta dewelopera. Instalacja jakiejkolwiek „średniej” kanapy blokowała drzwi balkonowe. Dopiero gdy sami wybieraliśmy kanapę, zwróciliśmy na to uwagę i doszliśmy do wniosku, że można po prostu ustawić meble zgodnie z projektem dewelopera. Na szczęście nie przenosiliśmy elektryki!
2. Naprawa usterek:
Po odbiorze mieszkania zauważyliśmy, że drzwi źle się zamykają, na co powiedziano nam, że uszczelka musi się ułożyć. Jednak wymagało to takiego wysiłku, że nalegałem na regulację. Fachowiec uszkodził ościeżnicę i jako tako zamazał uszkodzenie, na co dyrektor firmy powiedział, że to "naprawa według sztuki", a jeśli nam bardzo zależy, to możemy pokryć koszty po połowie.
3. Po odbiorze zostało kilka niedokończonych detali: klamki do drzwi, wentylator w łazience, jedna uszkodzona płytka w łazience. Ekipa przyjeżdżała trzy (!!!) razy z niewłaściwymi płytkami i wentylatorem. Wentylator nie pasował do otworu, który sami wykuli. W koncu wszystko zrobiono, ale trzy podejscia?
4. Czujemy się oszukani z stolarką.
Zgodnie z umową mieliśmy mieć szafkę pod umywalkę z drewnianym (!) blatem o wartości 2500 zł. Kiedy się wprowadzaliśmy, blatu nie było. Rzekomo drewniany, wymagał czasu. Cierpliwie czekaliśmy ponad miesiąc, a w końcu przywieźli nam zapakowany bambusowy blat z Ikei za 200 zł, który na miejscu próbowali wyciąć i dopasować do rozmiaru szafki. Kiedy okazało się, że z powodu krzywizny umywalki nie da się tego zrobić na miejscu, zabrali go na kolejne kilka tygodni. Nie doszliśmy do porozumienia z dyrektorem. Bambus to trawa, a jeśli w umowie napisano, że blat ma być drewniany, a nie "w stylu drewnianym", to powinno to być prawdziwe drewno. Dodatkowo czuliśmy się zwodzeni: ponad miesiąc czekać na blat, który jest dostępny w każdej Ikei - to po prostu chamstwo.
5. Bądźcie gotowi na to, że pracownicy ekipy mogą nocować u was, a w pomieszczeniu zostanie odpowiedni zapach i będzie nakurzone. Jednak u nas zdarzyło się coś jeszcze gorszego: pracownik, który został na noc (w grudniu, przy 0 stopniach na zewnątrz), pił alkohol i wyszedł wyrzucić śmieci, nie zabierając kluczy ani telefonu. Kiedy nasi sąsiedzi wychodzili, zobaczyli otwarte drzwi na klatkę i zamknęli ich. Kiedy pracownik wracał, okazało się, że został na zewnątrz przy 0 stopniach bez telefonu w nocy. W naszym kompleksie jest 24 mieszkania, z czego 12 na parterze, i zamiast spróbować zapukać w okna lub zadzwonić domofonem, ten człowiek postanowił spróbować włamać się do drzwi klatki! Uszkodził drzwi, próba się nie udała, a co zrobił? Znalazł sąsiednią otwartą klatkę i zasnął tam. Kiedy znaleźli go inni sąsiedzi, wszczęli alarm na czat, ale była sobota i nie mogliśmy się do nikogo dodzwonić. Mieliśmy pilnie tam pojechać, rozwiązać sytuację na miejscu, tłumaczyć się przed sąsiadami. Na koniec dyrektor powiedział, że to sąsiedzi nie powinni byli zamykać drzwi na klatkę.
O sytuacji mamy świadków i dowody w postaci rys na drzwiach i złamanej miary metalowej, którą próbowano otworzyć drzwi.
Pozdrawiam.