Małgorzata S.
1/5
Opinię tę wystawiam z przykrością, jednak uważam że po tym co mnie spotkało należy się firmie Goya Art kilka słów krytyki. Na początku współpracy z Panią Małgorzatą wszystko wydawało się w porządku, rozmowy, propozycje, w końcu projekt który spełniał moje i męża oczekiwania. Pani Małgorzata wydawała nam się osobą kompetentną, która zna się na tym co robi. Mając w ręku projekt, rozpoczęliśmy poszukiwanie firmy, która zajmie się jego realizacją. Zapewniani że: "Dysponujemy własną ekipą remontową, która wszystkie prace we wnętrzu wykonuje z najwyższą dbałością o detale" zdecydowaliśmy się na dalszą współpracę z Goya Art. Tutaj popełniliśmy niestety ogromny błąd, który rozpoczął serię nieszczęść, trwających do dnia dzisiejszego.
Oto co zastaliśmy: Łazienka - brak silikonów ( po moich uwagach silikon przy umywalce i muszli klozetowej). Odpływ płytkowy zrobiony niestarannie, płytki poniszczone przy krawędziach. Deszczownica uszkodzona, panowie twierdzili, że to wada fabryczna jednak po reklamacji i wizycie serwisanta okazało się, że została uszkodzona przez owych panów podczas próby montażu. Fugi wykonane fatalnie. Odpadł uchwyt mocujący szybę prysznicową ze ścianą.
Łazienka druga: W skrócie miejsce pod wanną zapleśniało, gdyż panowie źle podpięli baterię, kapało przez długi czas, smród niesamowity. Nie mówiąc już o samym montażu wanny z hydromasażem pod kątem elektryki i czym się to złe podłączenie mogło skończyć... plus wiadomo brak silikonów, bo i po co?
Fototapety: Przyklejone na zakładkę ( 5cm!). Panowie upierali się, że tak było w instrukcji, co oczywiście było kłamstwem. Widać wszelkie nierówności, górki, dołki itp. czyli ściana wg nas nieprzygotowana.
Malowanie: Farby polecone przez Goya Art. Pomalowano niestarannie, w niektórych miejscach niedomalowane, zacieki, kropki z farby. Panowie mieli poprawić, poprawili tak, że było jeszcze gorzej, lub wcale. Niedawno chcąc domalować to co zostawili, zauważyliśmy że farby, które zostały były dziwnie rzadkie i w innym odcieniu, co się z nimi stało możemy się tylko domyślać... Dodam, że nie należały one do tanich.
Kilka dni temu zaczęło kapać spod umywalki i tylko szybka reakcja uchroniła nas od większych problemów.
Takich rzeczy było mnóstwo, do tej pory zauważamy kolejne, o których nie będę już pisała...
Oczywiście właściciele firmy Goya Art zjawili się u nas, twierdząc że przesadzamy, że jest zrobione dobrze i im się podoba. Szkoda, że im a nie nam. Liczyłam na poczucie estetyki Pani Małgorzaty i adekwatną reakcję podczas tej wizyty, jednak zawiodłam się. Koniec końców dogadaliśmy się, jednak niesmak pozostał. Dodam, że po zamieszkaniu wychodzą również mankamenty samego projektu, który jednak zaakceptowałam, więc mam co mam.
Zdjęcie poniżej przedstawia sufit podwieszany, który jak się okazało jest totalnie nieprzygotowany pod lustra (mimo, że miał być). Gdzie jest owa dbałość o detale ?
Pół roku po wprowadzeniu poprawiamy łazienkę... Firma Goya art wykańczając łazienkę zapomniała/nie wiedziała o hydroizolacji (zapewniani byliśmy przez państwa Świderskich, że hydroizolacja jest!), wychodzą również inne rzeczy... Nie wiem jak można tak w oczy kłamać. Ręce opadają, nie wierzę w ani jedno pozytywne słowo na temat tej firmy.
Zabrakło w tym wszystkim jednego - przepraszam. Pewnie wtedy nawet nie pisałabym opinii. Jednak przyznanie się do błędu wymaga odwagi.